MAYBELLINE, TOTAL TEMPTATION - HIT CZY KIT?
Hej! Dzisiaj przyszedł czas na recenzję tuszu do rzęs z Maybelline. Podczas zakupu kieruje się tym by tusz wydłużał jak i pogrubiał rzęsy. Chociaż moje rzęsy są dość długie to niestety bardzo cienkie. Dlatego zależy mi na tym by tusz je pogrubił i nadał im piękny czarny kolor. Jak jest z tym produktem? Czy tylko pięknie wygląda na zdjęciach?
Szczerze to zwróciłam na niego uwagę ze względu na jego urocze różowe opakowanie. Dopiero później spojrzałam na jego szczoteczkę, bo nie lubię tych sylikonowych. Jak taka sroka poleciałam na opakowanie. Cel producenta osiągnięty. Na co Wy zwracacie uwagę podczas wyboru tuszu? Zaczniemy najpierw od plusów, bo jest ich kilka.
Jednym z plusów jest już wspomniane opakowanie ale nie wspomniałam, że pięknie pachnie. Pierwszy raz spotykam się z tym żeby tusz miał przyjemny zapach. Producent twierdzi, że jest to zapach kokosa, ale ja niestety tego nie wyczuwam. Zresztą w odgadywaniu nut zapachowych jestem słaba. Także musicie same się przekonać czy czuć ten kokos. Jak już mamy omówiona najważniejsze rzeczy to przejdziemy do konkretów. Dla mnie najważniejsza w tuszu jest szczoteczka. Nie może być ona sylikonowa. Musi być duża, w sumie taka jak na zdjęciu, która dociera do każdych włosków. Przy pierwszych aplikacjach szczoteczka nabierała za dużo produktu, ale już wiele razy się z tym spotykałam. Więc na początku nadmiar wycieram o krawędzie. Maskara nadaje rzęsą fajnej objętości. Mam je dość cienkie tak jak i moje włosy. Po aplikacji rzęsy są pogrubione, lekko wydłużone oraz ładnie je rozczesuje nie sklejając ich. Lubię mocno wytuszowane rzęsy. Pierwsza warstwa daje ładny delikatny efekt im więcej produktu tym oczywiście mocniejszy efekt. Przy wielu maskarach niejednokrotnie miałam posklejane 3-4 włoski znajdujące się obok siebie, które musiałam rozczesywać. Tutaj skleją mi się jedynie dwa włoski obok siebie, co nie jest wielkim problemem. Podczas demakijażu nie stawia oporu.
To teraz co mi się w niej nie podoba. To, że po kilku godzinach się osypuje. Mniej więcej po 4-5 h. W cale nie dotykam, nie przecieram oczu. Trzeba o tym pamiętać i wytrzeć by w jednej chwili nie stać się pandą. Dla niektórych minusem może być cena, która wynosi 40,79 zł (klik). Ostatni minus mało ważny ale ten napis się ściera i nie wygląda już to tak ładnie.
Podsumowując fajny efekt ale niestety dużym minusem jest to, że się osypuje. Pytanie czy kupie ją ponownie? Tak. Jednak efekt jaki daje ta maskara na moich rzęsach bardzo mi się podoba. Zastanawiałyście się nad jej zakupem? Czy może ją testowałyście? Może polecacie inna maskarę, która daje podobny efekt tylko się nie osypuję? Dajcie koniecznie znać! Buziaki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz